Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

186
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

ubogi, nie taję się, że uczę za lichą zapłatę, ale co innego zdaje mi się jest sprzedać godzinę swego czasu, a co innego pióro najmować.
Książę niezmiernie się zmieszał.
— Co większa — kończył Szarski — przedsięwzięcie tego rodzaju jedną jeszcze dla mnie nieprzełamaną przedstawia trudność. Podjąwszy się tego historycznego rysu dla familii, musiałbym go uczynić panegirykiem, wyrzec się prawdy i przekonania mojego, myśląc tylko jak w najpowabniejszém świetle wystawić przeszłość, która nie zawsze może była piękna i godna pochwały, choć wyjątkowo bohaterską być mogła.
Odpowiedź ta może była zbyt ostra, to też książę Jan uczuł się nią żywo dotkniętym, i mimo nałogowéj łagodności swojéj, zarumieniony cały, zaciął usta, okazując się widocznie obrażonym.
— Przepraszam pana — rzekł — nie zdało mi się to ani dziwném, ani uwłaczającém dla niego... Łatwo pojąć, że ja przeszłość rodziny mojéj widzę właśnie w tém świetle, w którém, jak pan powiadasz, malowaćbyś ją musiał, dla mnie się ona inną wydawać nie może. Zresztą napisać historyę rodziny można i bez panegiryku; ale widzę, żebyśmy się o to porozumieć nie potrafili.
Wstał z krzesła, Szarski pośpiesznie opuścił miejsce swoje, i tak się rozstali szybko; ale książę pożegnał niespokojny akademika, bojąc się, by ta próba spełzła na niczém, rozgłoszona, nie naraziła go na śmieszność. Stanisław jednak słowa o tem nie rzekł nikomu, czując się obowiązanym do milczenia, jak się czuł w konieczności nieprzyjęcia propozycyi, któréj podjąć się nie dawało sumienie.
W parę dni potém koło Kardynalii spotyka Bazy-