Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

15
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

kania. Klassa piąta połączywszy się z szóstą, wiodła ofiarę swoją aż do ganku domowstwa, nielitościwie ją szpilkując przezwiskami i szyderstwy.
Jak w szkole tak na świecie! zawsze pierwszém uczuciem większości na widok jakiegokolwiek niezwyczajnego fenomenu, jest to nieszczęsne szyderstwo i niedowierzanie... każdy tryumf poczynać się musi od męczarni. Może też tak być powinno; bo ten tylko zasługuje na wieniec, komu wprzód skroń krwią ociekła, a próba ognia jest próbą powołania i talentu. Nie wiedząc o tém, biedny chłopiec całą swą przyszłość stawił na owo jedno ćwiczenie! Z klassy do klassy miał odtąd przechodzić już z upokarzającém nazwiskiem poety, z tą kulą do nogi przykutą... z nią miał wyjść na świat, i nigdy już naprawić nie mógł nierozważnego kroku, który w tym dniu o życiu jego postanowił.
Jakby przewidując co go oczekiwało, szedł Piwonia z głową spuszczoną do dworku. Nieczuły prawie na zaczepki i na prześmiewania towarzyszów swoich, którzy go nie opuszczali, podwajał kroku, żeby co prędzéj sam na sam z sobą pozostać, a słowa kolegów spadały w końcu na niego jak zimne liście jesienne z niezrozumiałym szelestem. Tak przeprowadzany dostał się do domku, wpadł we drzwi szybko i znikł w nich nareszcie.
Ale i tu nie mógł już być spokojny. Czekał go pan dozorca, który o grzechu wierszy wiedział od nauczyciela; spotkali towarzysze mieszkania z klass różnych, na ulicy złapawszy ciekawą plotkę...
Chórem zakrzyknęli wszyscy na niego, gdy do stancyjki wchodził, a pan Jacenty, poczciwy, suchy, długi, z wysoko zaczesanym czubem mężczyzna, w białym