Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

257
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

(lud jeszcze niebardzo wówczas był w modzie), poskrobał się na tytuł poematu, ale że coś już o tém wiedział, jak Dworzec wyszedł na pierwszych poezyach Szarskiego, chętka go brała nabyć rękopism.
— Zobaczymy, rzekł do professora: zobaczymy... zostaw mi pan rękopism, przejrzę go, pomyślę.
Wiedział dobrze co to ma znaczyć protektor, i pobiegł na Łotoczek do Szarskiego, któremu gorąco, po swojemu, ścisnął dłoń, mówiąc z twarzą wesołą:
— No! twoja Pryszka (taki był tytuł poematu nowego) jest już w ręku bibliopoli; niewątpliwie da ją czytać Iglickiemu, i jego zdaniem kierować się będzie, Ruszaj zaraz i staraj się arystarcha na stronę swoją przekabacić... zaproś go do licha choć na kotlety z groszkiem i porter, to cię więcéj nad dwadzieścia złotych kosztować nie może, a księgarz kupi poemat.
— O! kochany mój professorze, rzekł śmiejąc się Szarski: jakże ty mnie nie znasz! mógłżebym ja przekupować krytyka?
— Zlituj się, choć mu się pokłoń!
— O! i to nie!
— Ale ci chodzić przecię powinno bardzo o piękne, porządne wydanie twojego dziecięcia, bo choć i tu bez setnych omyłek się nie obejdzie, trzeba, byś wiedział, że książki drukowanéj u Dworca na bibule nie znajdziesz w żadnym porządniejszym domu. Rzadką jest literatura nasza po salonach, gdzie się jéj wstydzą, lub kładą tylko kupiwszy na prędce, gdy się jednego z nas spodziewają... Ale Dworzec ma swoje kółko czytelników: przez niego nie dasz się poznać światu wyższemu, i nie zyskasz obywatelstwa w literaturze, póki cię pan... w żółtą nie oprawi okładkę.