czoła, w serca pocie. Widziałeś jak towarzysze przyjęli dziś wystąpienie twoje? Toż samo czeka cię na świecie... Pamiętaj! A po wiekach, które nas poprzedziły, po wieszczach, którzy im śpiewali, po arcydziełach, co nas karmią tchnąc życiem przeszłości, którego są najwyższym wyrazem, jakże to wiele potrzeba, ażeby ośmielić się stanąć na scenie, ująć lutnię i zwołać ku sobie słuchaczy! Ten tłum, któremu śpiewać będziesz, składa się z tysiąca ludzi, a każdy z nich przychodzi inszym, a dla nich wszystkich jest pieśń jedna! Musisz skrępować ich, pociągnąć, przekształcić, zmusić, żeby weszli w ciebie i poszli za tobą. Czémże powinien być śpiew, który ma zwyciężyć tysiące miłości własnych i złamać lody wstrętów, obojętności, odrętwień?... Jakiéj to potęgi potrzeba, żeby wyjść z téj walki zwycięzcą! ile życia wyszafować, ile łez wylać, ile własnych piersi naszarpać!
Professor szedł i mówił, ale widocznie zapomniał o uczniu, który go słuchał, i lały mu się z piersi wyrazy, jakby rozmawiał sam z sobą; a gdy westchnąwszy obejrzał się na Szarskiego, rozpoczął nieco inaczéj.
— Tak, chłopcze, — rzekł — potrzeba pracować koniecznie, pracować wiele, żeby coś zrobić na świecie. Człowiek oddany myśli i pióru, jakim sądzę, że się być czujesz powołanym, musi być najprzód wyższym od ogółu, którego chce być przewódcą, tłómaczem, pocieszycielem, kaznodzieją... Dwojakie więc zadanie: i jako kapłan musisz stanąć na świeczniku, i sukni twojego domowego żywota nic splamić nie powinno; bo ten, co się w imię najwznioślejszych uczuć odzywa, sam pierwszy obowiązany mieć je w piersi i na ręku... jako piastun ducha i myśli, powinien być o stopień wyżéj, o krok naprzód przed ludem, który za nim idzie, musi
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.
21
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.