Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

28
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

fiło na chleb sobie zapracować, zbiło się ze ścieżki, która mu wyznaczona wcześnie przez nich była, i całkiem się oddało literaturze. Ślęczenie jego nad książkami nie uderzało wszakże dopóki był w szkołach, bo uchodziło za pilność tylko, z któréj się cieszono... Zamiarem ojca było późniéj oddać go do uniwersytetu i sposobić na lekarza. Szczęśliwie ukończywszy szkoły, Szarski powrócił do domu, pożegnawszy dworek ów, gdzie mu świat się rozwidnił, ze świadectwem, z nagrodą, ale z niepokojem o jutro. Droga, którą odbywał, wiodła go przez najpiękniejszy bór w całéj może Litwie; dni były piękne, wspomnienie przeminionéj i zamkniętéj już części życia poruszało piersią i czoło rozchmurzyć się musiało. Jedném okiem płakał po miasteczku, które pożegnał, po towarzyszach, z którymi nie wiedział czy się spotka kiedy znowu; drugiém uśmiechał się do większego świata, do żywszych zdrojów nauki, do całéj ogromnéj, niewyczerpanéj swéj przyszłości. Na każdym popasie i noclegu rodziły się myśli nowe, wiersze nowe i plany dzieł, i olbrzymie przedsięwzięcia, choć w uszach brzmiały jeszcze pożegnalne słowa starego nauczyciela, który ze łzami w oczach prorokował mu... tylko cierniową drogę.
Biedny starzec! jakże nie miał zastraszać drugich, kiedy sam sterawszy życie, kończył je nieznany, zakopany w kącie, wśród doskwierającego niedostatku i ludzi, co go nie rozumieli, począwszy od własnéj żony! Zdawało mu się, że każdy z wesołéj młodości przejść późniéj musi w znędzoną uliczkę życia, która w końcu nie wiedzie do niczego, prócz rozbicia o mur głowy. To też żegnając Szarskiego, zamiast mu dodać odwagi, sypnął przed nim opadłemi nadziejami swemi, jak wieszczbą dla niego.