Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

46
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

kalowym szlafroku, dwie starsze dziewczątka widocznie naprędce uczesane i jeden chłopczyk zapinający jeszcze skórzany pasek, który mu świeżo włożyć dozwolono. Dym bursztynu, pomieszanego ze smółką i łupinkami jabłek, unosił się jeszcze w sinawych obłoczkach po izbie, trzymając się za ręce z pyłem podniesionym przez szybkie zamiatanie... ale pan Adam z uśmiechem wszedłszy, zdawał się na nic niemiłego nie zważać, i choć się trochę krztusił, złożył to na męczący go już od tygodnia kaszel.
Sędzia swoim zwyczajem surowy i ponury, zasiadł rozmową bawić kuzyna; sędzina wyszła zaraz myśleć o ciężkiém zadaniu herbaty, do któréj nic prócz chleba i suchych czarnawczyckich obwarzaneczków nie było; a dzieci obrawszy ostrożnie pozycyę we drzwiach od drugiéj izby, ztamtąd się paradnemu gościowi tchórzliwie przypatrywały. Z kolei przeszła mowa do konsolacyi, o któréj Szarski z obcymi mówiąc, zawsze z nadzwyczajną odzywał się czułością, a pan Adam upomniał się o Stanisława, który w téj chwili okdomenderowany był do stodoły.
— A! powinszować kuzynkowi kochanemu! rzekł z uśmiechem: słyszałem, że Staś powrócił skończywszy szkoły z wielką pochwałą; powiadano mi, że chłopiec bardzo zdatny, był słyszę jednym z pierwszych i wziął nagrodę... Ale gdzież to kochane dziecko? Chciałbym się bliżéj poznać ze Stasiem.
Pan Szarski mimo swéj prawdomówności, nie śmiejąc się przyznać, że szóstoklassista zastępuje gumiennego, wytłómaczył polowaniem nieprzytomność Stanisława, a sam ruszywszy się zaraz, wysłał Falszewicza, żeby go zastąpił w stodole, i przypędził do pokoju, zaleciwszy, żeby się przyzwoicie ubrał.