Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

50
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wolności trochę i spokoju, czego dotąd nie zaznawał Pan Adam przytém, ona sama i Adelka nawet, niezmiernie byli grzeczni, uprzejmi i uprzedzający dla Stasia.
Po kilku jednak dniach oswoił się ze wszystkiém, ze wszystkimi, i odetchnął. Nie pierwszy to już raz przybywał do Mruczyniec, dokąd go prawie co wakacye i święta na dni kilka zabierał pan Adam... znajomość jego z Adelką była stara, i podobno nawet ów wiersz do nieznajoméj kochanki, wspomnieniem czarnych jéj oczek był natchniony.
To dziecię pieszczone, strojne, miluchne, nie mogło być Stanisławowi obojętne... była to pierwsza kobieta, do któréj się poufaléj zbliżał, pierwszy ideał, jaki mu zabłysnął na ziemi. Bawili się z nią dniami całemi, i dziewczę przeczuciem już poczynało zalotnie się uśmiechać do kuzynka, którego uwielbienie i miłość dla siebie instynktem poznało. Państwo Adamowstwo, albo tego nie widzieli, lub nie myśleli zważać na to, co słusznie za niewinne uważali dzieciństwo. Towarzyszka zwykła Adeli, Francuzka panna Susse, w tych platonicznych miłostkach dwojga wyrostków miała sobie zabawkę, śmiała się z nich i ledwie im nie pomagała. Poczęło się to od wejrzeń, od słówek, od zrywanych razem kwiatków, od przepisanéj piosneczki i ciągnęło się wesoło daléj a daléj z dnia na dzień.
Tymczasem korzystając z pory, pan Adam zbliżał się także do Stasia, usiłując go wybadać, a że go ta projektowana medycyna dusiła, próbował czy nie znajdzie w chłopcu wątku jakiego do oppozycyi woli ojcowskiéj. Chciał nawet, jak się zdawało, wziąć na siebie ciężar przerabiania sędziego, gdyby się powód znalazł do tego.