Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

93
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

cielami, którzy cudzym groszem kupili sobie sławę nieśmiertelną. Myśl rodzi się prawie zawsze w jakimś bezimiennym mózgu, a dojrzewa powoli w drugim, i często trzecie dopiero usta roznoszą ją po świecie, czyniąc dla ogółu przystępną:

Sic vos non vobis.

Za tymi idą miłośnicy wiedzy, którzy się obżerają faktami, i siakim takim cementem lepiąc te gruzy, uchodzą za wielkich budowniczych... Ich głowy mieszczą w sobie ogrom ładunku jak wielkie kupieckie okręty, a często samo zestawienie tego mnóztwa danych obok siebie, z porównania ich między sobą, daje coś nowego i niespodzianego. Do ostatniego rzędu ludzi tego rodzaju należą szperacze mozolni, kommentatorowie, uczeni drobnostkowi, którzy czasem całe życie spędzają zasklepieni w jednéj dacie i służą swym następcom za wyborny materyał, bo nic w tym makrokosmie ducha nie jest bez użytku i celu.
Ludzie mniejszego talentu zawsze pracowitsi bywają od geniuszów, których natchnienie zabija, ale i ci mają przyczynę bytu i potrzebne stanowisko. Przy wielkiéj budowie trzeba i wyrobnika, coby plac oczyścił, i tragarza, coby cegłę nosił, i osła nawet, coby woził wodę, i mistrza, któryby kierował robotą, stojąc sam z założonemi rękami, i bezmyślnych rzemieślników, coby w naznaczonéj przezeń linii kładli wapno i kamień...
Dalekobyśmy zaszli, gdybyśmy chcieli całą tę rozmaitość umysłów i cały ten tłum pracowników przeglądać... Naostatku położyłem podobno pisarzy-kapłanów, przejętych świętością powołania swego, bo ci też w naszym się wieku urodzili, a najmniéj ich mamy...