Księgarz pośpieszał z wydaniem Fantasmagoryj. Kłamał wyrzucając Szarskiemu, że książce szkodzić miało zaawanturowanie się autora, to bowiem nietylko nie zobojętniało czytelników, ale podniecając ciekawość, do rozkupu dopomódz mogło. Ludzie tak lubią karmić się żywém mięsem, tak uporczywie szukają osobistości w świecie ducha i fantazyi, a między ideałami, znajomego sobie głupiego światka karłów i małpeczek, że wszystko obiecujące ich pokarmić tą strawą zgorszenia, chwytają z największą chciwością.
Za wczasu już oblizywano się na Fantasmagorye, bo w nich przeczuwano fałszywie coś lepiéj i bliżéj dającego poznać dziwnego człowieka, o którym od niejakiego czasu wiele mówiono po świecie. Zaledwie się ukazała biedna książeczka, rozchwytano ją natychmiast, i w księgarstwie od dawna nie było podobnego fenomenu wziętości; ale wrażenie, jakie sprawiły te urywki dziwne, obrazki, niepokończone myśli, poobrywane i powiązane nieschwytanemi dla wielu węzłami... było wielce różne w indywiduach.
Jedni fantastyczności, żywiołu nowego w literaturze, w cokolwiek większéj dozie i w prozie zrozumieć nie mogli; drudzy właśnie chwalili to, czego nie pojmowali zupełnie, żeby sobie zrobić sławę niepoślednich znawców; poeci krzyczeli na to, że książka była prozą; surowi klassycy, że była zbieraniną płochostek; kobiety, że w niéj miłości było mało i nic do rzeczy, a ich wizerunki nielitościwą nakreślone ręką; intryganci w ostatku, co wszędzie czytają, tam nawet gdzie nic nie napisano, wyczytali i tu osobistości, satyrę, paszkwil, przytyki!!
Ta postać to pan N... a kulawy to oczywiście R... a ślepy to A... a głupi to M... Słowem, podkładając
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.
136
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.