Sama nieznajomość jego czyniła ją zuchwałą do ostateczności; rzucała się na przedmioty uderzające z ową śmiałością młodości, która niczego zlęknąć się, nic poszanować nie umie. W uwielbieniu, we wstręcie nie znała granic i szła wprost do egzaltacyi!
Ale na dnie jéj duszy brakło najpiękniejszéj perły, którą się wieńczą skronie: wiary... Tlało w niéj przywiązanie patryotyczne do staréj Mojżeszowéj praojców religii, ale było raczéj poetycznym porywem, niż przekonaniem głębokiém... Księgi chrześcian, które czytała, wskazywały jéj co zestarzało w wierze przez współwyznawców jéj przechowanéj, i czuła, że ślepi umyślnie na nowe światło, widzieć go nie chcieli. Ale między jedną a drugą wiarą pozostała na rozdrożu, a Bóg nie zesłał jéj tego daru, téj łaski, tego uczucia, co oświeca nagle, niepojętym sposobem, a którego ani pracą, ani wolą otrzymać niepodobna.
Wiarą jéj była poezya sama... poezya we wszystkich swych postaciach i wszelkiéj swéj szacie: biblijna, odwieczna, pierwotna i nowa, od Mojżesza do Heine’go!
Rozumiała zarówno i czciła na jednym ołtarzu Goethego z pieśniotwórcą Kantyku, króla psalmistę i Danta. Ostatni z całego szeregu poetów, których się uczyła, Dante najwięcéj ją uderzył; w jego obfitéj wyobraźni tworzącéj co krok światy nowe, coś było sympatycznego dla jéj duszy, która darła się może przez tę poezyę do pożądanych krain... wiary! Shakespeare, poeta północy, pełen najprawdziwszego uczucia ziemskiego, podnoszący nawet najnieszlachetniejszą namiętność do ideału, prozę rzeczywistości umiejący przebrać za poezyę, nie tyle na niéj robił wrażenia. W nim widziała świat ze strony jego aż nadto prawdziwéj, choć cudnie odtworzonéj... Z Dante’m ucieka-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.
150
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.