Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.

174
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

były w teatrze, gdy pod jego skromny portyk podeszli. Dopiero w kwadrans zaczęły się zaludniać loże, fotele, a powozy grzmieć na bruku. Staś i Hipolit szczęśliwie trafiwszy zajęli miejsca w pierwszym rzędzie zaraz za Każyńskim i orkiestrą, która przez grzeczność dla Niemców poczęła uwerturę z „Oberona“... Był to zapewne pomysł Każyńskiego, który uczuł, że Schiller z Weberem mają jakieś powinowactwo, są typami jednéj rodziny, owszem rodzonymi braćmi. Dla Goethego wybrałby był może Mendelsohna.
W lożach cały już piękny świat błyszczał, i blada Adela w gronostajach, nigdy jéj nie opuszczających, wraz z księciem Janem i matką, zasiadła wprost nad głowa Szarskiego, któremu na widok tego szkieletu dawnéj miłości, serce już nawet nie uderzyło... Westchnął tylko jak nad starym grobem porosłym trawą i mchami. Ścisk w teatrze był ogromny: gdyż nigdy u nas krajowi artyści nie zrobią trzeciéj części tego, co lada sztukmajster zagraniczny; a każdy domorosły aktor powinien się modlić do Boga nietyle o talent, ile o nazwisko włoskie, francuzkie lub niemieckie.
Stanisław miał czas obejrzeć teatr, loże pełne kobiet, parter pełny elegantów, paradyz przepełniony Żydami, gdy nareszcie „Oberona“ ostatnia nóta przedźwięczała, kurtyna się podniosła, dramat rozpoczął.
Rzeczywiście, truppa złożona była z wybornych aktorów, którzy w swych rolach występowali bez przesady i nadętości, bez fałszywego patetyzmu, który tak niemiłe czyni wrażenie, zwłaszcza w pierwszych scenach przedstawień teatralnych. Mniéj też było w ich sposobie odtwarzania poety konwencyonalnych a nienaturalnych ruchów, mimiki wyuczonéj, postawy przejętéj, nie odczutéj, i Stanisław uczuł się