Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

10
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Zobaczymy!
— Zobaczymy!
— Panowie! przerwał usiłując się dobyć Stanisław.
— Za pozwoleniem, nie dając mu się odezwać, przerwał Palski: pan tu głosu nie masz, prawa pańskie jeszcze nie są wylegitymowane.
— Pan się nie odzywaj, powtórzył jeden z tchórzliwszych wierzycieli, nie wiedząc, że mówił przeciwko sobie, a usiłując rolę jakąś odegrać.
— No! alem ciekaw, jakie mogą być układy? spytał staruszek w szaraczkowéj kapocie, który od wnijścia do domku rozpatrywał bacznie ruchomości, ręce trzymając w kieszeniach.
— To zależy... rzekł krótko Palski.
— Tandem, na czémże je oprzeć? dorzucił bobrowy kołnierz: i jam ciekaw!
— Potrzeba, żebyście panowie odkupując prawa sukcessora, coś ofiarowali! wyjąknął Palski.
— Za pozwoleniem! usiłując próżno dać się słyszeć, głośniéj zawołał Szarski, którego to nieznośnie męczyło: ale ja, ja...
— Ale pan nie masz głosu! zagłuszył stentora piersią plenipotent.
— Pan się nie odzywaj! groźno powtórzyli za nim wierzyciele.
Stanisław musiał umilknąć znowu.
Palski poczynał mrugać na kredytorów, jakby się z nimi porozumiewał, przekonywając ich, że mówi w ich interesie.
— Cóż tedy panowie oddajecie sukcessorowi?
— Ruchomości, podszepnął w odpowiedzi sam Palski.
Komuś się zdało, że słówko to wyrzekł nie praw-