Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.

226
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

po Wilnie, zakulisową historyę biednéj literatury i nadzieje jéj przyszłości. Dodawał, że powszechnie dająca się czuć potrzeba pisma zbiorowego, zmusza go stanąć nareszcie na czele dawno przez żonę jego zamierzonego Polyhistora (taki był tytuł nowéj publikacyi), do którego wzywał również Stanisława.
Choć list ten, w którym więcéj troskliwości o interes własny niż o literaturę się przebijało, nie przypadł do serca Szarskiemu, czującemu pod wielkiemi słowy maleńkie czynności sprężyny, — przypomnienie wszakże rzuconego zawodu wzbudziło w nim chętkę jakąś zwrotu do dawnych zajęć. Stały się już one potrzebą i nałogiem, tęsknił do słodkiego jarzma, które mu kark namulało. Ukradkiem, nocą, zrywał się do książek, do papierów, do rozpoczętych robot, o których myślał nawet wśród pól i najcięższéj gospodarskiéj pracy. Czuł on, że na téj tylko drodze przydać się na coś może, i zostawić po sobie jeśli nie geniuszu to usiłowań pamiątkę.
Wspomnieliśmy geniusz; słówko o nim jeszcze, choć nie w miejscu. Pojęcie geniuszu rozbiło się o jego definicye nic nienauczające. Ogół fałszywie po większéj części szuka i upatruje tego daru bożego; geniuszem dla tłumu bywa najczęściéj ekscentryczność i przesada. Ale też to, co w pierwszéj chwili okrzykują za geniusz, zwykle nie uzyskuje approbaty tytułu od potomności; częściéj przyszłość mianuje na tę godność co się współczesnym śmieszném, dzikiém lub prostotą swoją poziomém wydaje. Cechą geniuszu jest odgadnienie kierunku przyszłości, a że społeczność najczęściéj mimowoli i przeciwko sobie ku niéj idzie, to co jéj najprzeciwniejszém, najniepojętszém