rozbije myśli tęskne i powróci zdrowie może; wszak Brant ruch mi nakazał.
Nazajutrz zaraz opanowany tą myślą, poszedł się jeszcze Szarski doktora poradzić, spowiadając mu się z caléj swojej historyi.
— Chcesz tam iść, rzekł namyślając się lekarz: ha! zapewne, lepiéj to niż tu siedzieć i gryźć się wspomnieniami, lepiéj... spróbuj zresztą. Młodemu i ruch i zmiana miejsca potrzebne, staremu tylko to groźne... ale maszże o czém ruszyć?
— Sądzę, że niewielką rzeczą się obędę, odpowiedział Stanisław: a nauczyłem się nie troszczyć o wygodę... Zmusiliście mnie wziąć ten grosz biednéj Dormundowéj...
— Powiedz lepiéj twój własny, boś go więcéj dla niéj wyszafował, niż ci tam przyszło ze sprzedaży tych rupieci... Idź, idź, ale mi powracaj; a wróciwszy, staw się do mnie.
To mówiąc, uścisnął go serdecznie, zamyślił się i stanął.
— Ale, ale — rzekł — słuchaj-no! w którejże to stronie?... bo ja tam mam jakichś zardzewiałych krewnych na Litwie?
Stanisław wymienił najbliższe miasteczko.
— Właśnie! tam gdzieś mieszka mój dawny przyjaciel i krewniak lub syn jego... Nie słyszałeś nic o Płachach?
— Płacha? coś sobie przypominam... to niedaleko od Krasnegobrodu, graniczą z nami, mają cząstkę w Jasińcach... ale ich nie znam.
— I nie dziw... choć to moi krewni przez matkę, ale stary, prawdę powiedziawszy, nieznośny dziwak... Z tém wszystkiém, do niego lub do syna dać ci list
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.
16
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.