cię trzeba było kogoś innego, żeby z nich istotną korzyść żywotną odniosła historya. Dla niego ksiądz biskup smoleński i jego praca godni byli spojrzenia z wysokości, poprzednicy zaś historyka, nie wyłączając nikogo, stali po za ilościami oznaczalnemi, w mrokach niebytu... w nicości.
Pan Brukiewka z innego znów stanowiska zapatrywał się na historyę: ciągle wywołując Vicon’a, Herper’a, Hegla i licho wie ilu jeszcze patronów nowéj jakoby nauki filozofii dziejów, zapomniał tylko w tym poczcie Bossuet’a, podobno umyślnie. Miał on wedle swych popleczników missyę stworzenia filozofii historyi krajowéj, i uspasabiał się już ku temu, kiedy niekiedy deklamując po salonach wyjątki ze swego dzieła. Rozumie się, że głowę nosił do góry, pewien będąc, iż dzieje krajowe poczną się dopiero od niego, a to co mu służyło za podścielisko pracy, zginie marnie pożarte przez olbrzyma. Brukiewka był naturalnie heglistą i filozofem z niemiecka, choć o myśli rodowéj, duchu rodowym, charakterze rodowym prawił nieustannie po niemiecku, a Niemców ich własną rznąc bronią, ścigał przeklęctwami historyi.
Dodajmy zresztą, że Brukiewka był wcale dobrym człowiekiem, byle go nie zaczepiać ze strony filozofii historyi, bo tu sobie w niczém zaprzeczyć i opierać się nie pozwalał. Najpewniejezy był między innemi swemi odkryciami, że pierwszy wynalazł missyę Słowiańszczyzny i epokę słowiańską zbliżającą się dla Europy, i naiwnie chodził z tém jak z myślą własną, powtarzając ją najmniéj trzy razy na dzień.
Był tam jeszcze wielki i znakomity archeolog, który nic nie czytając o tém, co gdzieindziéj po świecie zrobiono, odkryto, wybadano, nie porównywając, nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/273
Ta strona została uwierzytelniona.
263
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.