Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

19
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

chwile pobytu w Wilnie, nim coś znowu zarobić potrafi, ledwie mu może wystarczyć. Podróż więc trzeba było przedsiębrać z największą oszczędnością, nie najmując furmana, ale od miasteczka do miasteczka dostając się na tak zwanych dyliżansach żydowskich.
Mało kto wie co to są tak wspaniałém imieniem ochrzczone eilwageny nasze, przystępne wprawdzie dla worka najuboższych, ale też ledwie ich zaspokoić mogące. Co niedziela lub poniedziałek, po gościńcu pocztowym lub wielkich traktach handlowych, krążą budy frachtowe i bryki brodzkiemi zwane, przewożące podróżnych, ile ich los dostarczy i napchać się może; cne to zowią się dyliżansami.
Bryka frachtowa jest to długa, nieforemna, na potężnych czterech kołach spoczywająca budowa, pokryta rogożami i ogromną płachtą płócienną, gdzie niegdzie starą ceratą połatana, z przybudówkami osłonionemi po bokach, niby gankami. Moc ludu i pakunku pomieścić się w niéj może. Na wysokim koźle zasiada Żyd woźnica, ostawiony jeszcze paczkami, które i tu się wciskają; a cztery nędzne, ale wykłusowane i do wszystkiego już przywykłe konie, które więcéj poją niż karmią, ciągną ten ładunek raczéj siłą bicza niż swoją własną.
Mniejsza od niéj bryka krakowska, z nasuniętą naprzód budką płócienną, zawrzeć wszakże może do dziesięciu osób w różny sposób upakowanych i pracowicie od upadku wstrzymywać się zmuszonych. Wozy te nie idą śpiesznie, wychodzą do dnia, popasają dwa i trzy razy, poją konie prawie w każdéj kałuży, wloką się do północka, nocują lub podnocowują po najtańszych i najszkaradniejszych karczmach; ale z razu