pierwsze ćwierć mili iść zwykły kłusem, i dochodzą do miejsca przeznaczenia przynajmniéj truchtem maleńkim. Trudno to wyliczyć kto jeździ temi brykami: tło podróżnych stanowią Żydzi, Żydowice, Żydzięta i w ogóle naród izraelski, ale obok nich trafiają się i inni podróżni, zmuszeni choć powolnie i niewygodnie, małym kosztem odbywać drogę.
Z Wilna na kilka traktów rozchodzą się zawsze takie bryki co tydzień, wedle programu w niedzielę, ale gdy braknie ładunku, dopiero w poniedziałek rano lub nawet około wtorku. W zajezdnych domach żydowskich można się dowiedzieć o nie, bo stale do jednych gospód zajeżdżają. Przez Hersza więc łatwo było Stanisławowi zamówić sobie za złotych kilkanaście miejsce w tego rodzaju dyliżansie do najbliższego powiatowego miasteczka. Nie znając tego sposobu podróżowania, a mając go sobie odmalowanym barwami bardzo wdzięcznemi, Szarski spodziewał się znaleźć coś porządniejszego od mizernéj bryki żydowskiéj. Spojrzawszy na płócienną tę arkę, trochę mu się przykro zrobiło, ale wszedł z rezygnacyą na wskazane sobie miejsce.
Konie były już wprawdzie wprzężone, ale żeby nie próżnowały, nim się zbiorą podróżni, zarzucono im siana, które gryzły z niezmyślonym apetytem. Furman podkasawszy poły, z fajką w zębach i rękami za pasem, przechadzał się dumnie po dziedzińcu; tymczasem zbierali się powoli ci, których miał przewozić.
W początku Stanisław był sam z Żydkiem elegantem, który widać miał talent i ochotę do muzyki, wiedząc zapewne, że Halevy i Meyerbeer z pokolenia
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
20
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.