Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

38
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

miejsce to wzięło nazwanie; przezeń to właśnie szla granica dwóch posiadłości oznaczona dwoma wielkiemi omszonemi kamieniami, od wieków wgrzązłemi w piaszczyste dno moczaru. Stanisław nie znał Płachów, bo spór o granicę przejęty po pradziadach, różnił dwie rodziny, a Płacha stary i młody uchodzili za dziwaków, nie bywali prawie nigdzie i widywano ich tylko w kościele i na zjazdach obywatelskich.
Słyszał coś o nich Szarski, ale niewiele mógł z tego wnioskować, i na oślep wiozącemu go chłopkowi kazał się skierować do Jasiniec, ufając listowi doktora, a więcéj pomocy Opatrzności.
Potrzeba było przejeżdżać przez grunta krasnobrodzkie, i Staś z głębokiém wzruszeniem ujrzał się na znanym kawałku ziemi, witając krzyże naddrożne, kamienie stare, każdy zagon, każde wzgórze i drzewinę...
Była chwila, że z małego garbku ukazał mu się dziedziniec dworu, wśród którego mógł dostrzedz osoby chodzące po nim, policzyć zabudowania, obejrzeć cały Krasnobród... i serce poczęło mu się coraz gwałtowniéj wyrywać do ojca, do matki, do braci, ale zawrócić tam nie mógł!
Smutny tak, przejechawszy zarośla, błotko, ulicę topolami kanadyjskiemi sadzoną i maleńki dziedzińczyk, stanął przed dworkiem, który wyglądał zaledwie nieco porządniéj od prostéj chaty włościańskiéj.
Widać w nim było pomieszkanie szlachcica, który nie dba o wdzięki, bo musi pracować na chleb w pocie czoła, ale zarazem czuć było przy ubóztwie rząd dobry i stosunkową zamożność, bo to podwórko, ten dworek maleńki i całe obejście, schludne były, czyste