Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

64
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

plement, kosztujący często wystękanych kilkanaście złotych, wziąć za dobrą monetę. Trafia się, że w podobnym razie uczą się grzeczni gospodarze i kilku opinij lub ducha autora... Żeby też połowę téj komedyi, téj pracy użyć na coś poczciwie szczerego, jakby to stokroć było lepsze! Kłamstwo w naszym teraźniejszym świecie ma tę wielką niedogodność, że nic skłamać nie umie, a zawsze tego, co go użył, poniża.
Stanisław, któremu te mody i zwyczaje były rzeczą obcą, przywykły brać wszystko co do joty jak było, zdziwił się postrzegłszy wczoraj podobno u pana dzierżawcy pożyczony i rzucony swój poemat na wspaniałym stole palisandrowym, obok romansu Dumas’a i poematu Soumet’a.
Serce uderzyło mu wdzięcznością, i uczuł się usposobionym wszystko tym ludziom przebaczyć! A! i poeci są ludźmi! Wziąwszy do ręki jakąś książkę, zatopił się w myślach, i nie spostrzegł, jak piękna Adela wśliznęła się do salonu.
Szelest jedwabnéj jéj sukni i lekki umyślny kaszelek obudził go z zamyślenia, które można było wziąć za udane, tak było głębokie. Księżna, strojna jak stan jéj wymagał, od aksamitów i atłasów, cała w pierścieniach i fraszkach błyszczących, miała minę pięknéj lalki, ale blado-melancholijnie wyglądała, i choć trochę przebrała miarę w ubiorze, czémś istotnie arystokratyczném się odznaczała. Na widok jéj Stanisław zmieszał się, ale ta nowa Adela mało, mało przypominała dawniejszą... była to może jéj siostra, ale nie ona!
Przesuwając pierścionki na białych ślicznych paluszkach, księżna rozparta w fotelu, poczęła od nie-