— No! no! dosyć kpiarzu jakiś! uśmiechając się odparł Pleśniak. A kiedy mi odniesisz Grochowskiego i pana Kaspra?
— Przygotuj-no tylko pieśń siódmą i Samuela ze Skrzypnéj Twardowskiego, a będziesz mnie miał rychło. — To mówiąc ujął książki w jedną rękę, drugą pochwycił Szarskiego, i wyszli od pana Pleśniaka, który natychmiast świecę zdmuchnął i drzwi za nimi zaryglował.
— Masz tu jedną tylko próbkę literata — rzekł schodząc ostrożnie po przepaścistych schodkach Hipolit — a raczéj tego, co ze słabéj głowy naśladownictwo zrobić może. Oto lat kilkanaście życia, których mógł użyć korzystnie na uczciwe poszukiwania historyczne, pogrzebał w tym poemacie, w którym poezyi nie ma ani kropli, sensu ani odrobiny, żadnéj myśli świeżéj, jednéj formy nowéj. Ale takich jak Pleśniak znajdziesz w różnym rodzaju po naszym święcie tysiące, przeznaczeniem ich było małpiarstwo, i ci nie mogą powiedzieć, że swojéj nie spełnili missyi. Rodzą się istotami biernemi, a los stanowi o tém co małpować mają; zaleci ich coś nowego czy starego, już pochwycili temat, i dość im na całe życie wątku do mozolnéj łataniny. Jest coś w takich umysłach osobliwszego, ta naiwność, z jaką cudze biorą za swoje. Wczoraj powiedziałeś im myśl jaką, oni ci ją jutro oddają popsutą za własną, nową, za wyrosłą z ich głowy. Dość dla nich przespać się na cudzém, aby się stało ich własnością. Nie dodadzą nic nowego, nie wyrobią, nie rozszerzą, ale zżują i wyrzucą, czego strawić nie mogli. Mniejsza o poemat, którego nikt czytać nie będzie; ale massy ksiąg wychodzą nakształt tego poematu tworzonych na cudzéj przędzy. Musi to
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/99
Ta strona została uwierzytelniona.
89
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.