Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść składana.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

być niezmiernie zagmatwaną dla Porucznika. Nie ręczę nawet, czy nie obwiniał on Antosi o zdradę lub nieumiejętne poprowadzenie tak wybornie obmyślanego planu, i czyli jéj nie powiedział z góry czego niemiłego, nim mu porządnie mogła przełożyć rzecz całą. Wszystko to jest mi już niewiadomo: bo jakem oświadczył Antosi, tak też w rzeczy saméj, w tydzień po tém pamiętném śniadaniu wyjechałem za granicę.
— A słowo honoru względem ....inicz? — spytacie.
Dopełniłem go w całéj rozciągłości, podług przyjętego zobowiązania się, brzmienia i tenoru.
Natychmiast podałem prośbę, w imieniu Wędrychowskiego, do miejscowéj władzy Dyecezalnéj, i miałem przyjemność przesłać Porucznikowi, akuratnie w tydzień od dnia mojego przyrzeczenia, dyspensę uwalniającą go od uczynionéj przysięgi, z uwagi: że przysięga ta była uczynioną nierozmyślnie, i była mu nadto przeszkodą w uczęszczaniu do parafijalnego kościoła. Za jedyny warunek przy udzieleniu niniejszéj dyspensy, naznaczoną była urodzonemu Porucznikowi Wędrychowskiemu niewielka jałmużna na rzecz miejscowego szpitalu.