Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść składana.djvu/57

Ta strona została skorygowana.
II.

Wystawcie sobie teraz i szczęśliwe i biedne położenie moje. Przy mnie moja najdroższa Antosia, ale niewidzialna dla mnie; ona, przed którą radbymbym się pokazać dawniéj najwdzięczniejszym, najmilszym z ludzi, codzienny świadek słabości, która dla kochającéj mnie nawet tak okropnie szpeciła. To też, dopókim nie ozdrawiał, wpółroskoszne do niéj zbliżenie, wpół znowu było nieznośną męczarnią. Być przy niéj, ale być jak starzec schorzały, nieruchomy, i z wyobrażeniem swego kalectwa, z wyobrażeniem, że ta twarz pokaleczona mogła jéj sprawiać odrazę! Nieraz myślałem sobie, że poczciwy stryj, chcąc mi się wypła-