Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/105

Ta strona została uwierzytelniona.

ogólne, lub w posługach się przeżywały, nie dla siebie, ale dla godności imienia. Rolnictwo naówczas jeszcze nie było głównym dóbr dochodem; ani dziesiąta część pól, później wydartych z pod lasów, jeszcze się nie uprawiała. Dochody z barci, pszczół, osypów, danin, lasów, stanowiły największą część bogactwa ówczesnego; rola zaś ledwie potrzebom dworu licznego i domu starczyła!
W dobrach wojewody, jak w domu jego, ład i porządek panował wojskowy; rządy były acz surowe, ojcowskie. Nikomu tam niczego nie przebaczono, lecz nikogo prześladować też nie dano; a gdy nieurodzaj i grady głód sprowadziły, karmiono całe włości ze spichrzów pańskich, nie utyskując na to.
Stary pan, gdyż go pod tem imieniem znano pospolicie, sam się wszystkiem trudnił, wiedział o wszystkiem i niemal był włodarzem, tak pilno wglądał w rzecz najmniejszą.
Na zamku rochowskim ludno było i dworno, cała ta załoga po żołniersku trzymana była w ryzach. Miał wojewoda żołnierza własnego i służbę mnogą, ale ciurów i rozpasanego żołdactwa nie cierpiał.
Stary zamek, jak był jeszcze może za Jagiełły i krzyżackich wojen, tak pozostał dotąd. Mury z kamieni i cegły wzniesione niegdyś, grube i niepozorne, zlały się wiekami w jedną