Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

murami wzniesiona figura z kamienia, w której wgłębieniu z jednej strony był wizerunek Chrystusa przywiązanego do słupa, z drugiej Matka Boleści, miała z obu stron lampy, które co wieczora gorzały. Co piątki przed figurą Chrystusa śpiewano pieśni i litanie, co soboty przed Matką Boską. Oprócz tej oznaki pobożności na samym murze zamkowym, nagim zresztą, widać było starą rzeźbę, Kalwaryę wystawującą, którą czas i słoty zniszczyły.
Wnętrze zamkowe składało się z izb i sal sklepionych, z oknami wązkiemi z błon w ołów oprawnych, głęboko w grubym murze osadzonych. Ogromna sień w pośrodku dzieliła budowę na dwie nierówne połowy. Jedną część, w prawo, zajmował sam wojewoda i służba jego przyboczna, drugą komnaty gościnne i do przyjęcia, za któremi była sypialnia, izby i alkierze wojewodzinej i fraucymeru. Wyjąwszy kilka komnat, których ściany były kobiercami okryte, mur obielony tylko wyglądał w innych, z pod rozwieszonych zbroi i wizerunków. Nie zbywało na kosztownościach, ale to były drogie prastare ruchomości, które w oczy nie biły. W jadalni szafy przepełniały srebra ciężkie, konwie ogromne, dzbany, roztruchany, misy i półmiski, stoły nawet z blachy srebrnej i beczki kute ze złoconymi obręczami; przepych ten stary wszakże na oko zdał się