Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/111

Ta strona została uwierzytelniona.

godziny swe miało oznaczone, od których nigdy nie odstępowano, i każdy też z ludzi dworskich zajęcie miał właściwe, i dozór nad nimi pilny odbywała starszyzna. Dlatego choć się ludem roił zamek, gdy z niego się to wysypało wszystko, we dnie pustym się niemal wydawał, bo każdy był na swem miejscu i przy swej robocie.
Rodzina pana wojewody składała się naówczas z niego, żony, świętej słabego zdrowia niewiasty, i z syna, którego był, prawie mimo woli swej, za granicę dla nauki odprawił. Pobudką mu do tego był rodzony brat, pisarz koronny, człowiek wcale odmiennego charakteru i usposobienia od pana wojewody, tak że w nich trudno było rodzeństwo rozpoznać. Wojewoda surowym był, poważnym i ścisłym w spełnianiu obowiązków od młodości — mało mownym a czynnym. Brat jego starszy, pan pisarz, zdolniejszym się zdał, żywszym daleko, ruchliwym wielce, umysłu bystrego, — lecz mu na cnotach i statku braterskim wcale zbywało. A choć porównania między dwu uczynić nawet nie godziło się, tak dalece młodszy przewyższał rozumem i powagą starszego brata — rzecz dziwna, starszy ruchawym umysłem, wymową i siłą woli wielki wpływ na wojewodę wywierał. Opierał mu się zawsze z razu dziedzic Rochowa, a no w końcu przekonany