Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

zakłóciły. Nie dawały się one jednak czuć tu tak bardzo, jak w okolicach Zalesia Rochowskiego, u pana pisarza. Nieopatrzny ten człek, który łatwo się ludziom umiejącym wygadać dawał powodować, sprowadził tu był naprzód prześladowanego przez duchowieństwo w Krakowskiem człowieczka, któremu dał małe u siebie probostwo i przytułek. Z razu cicho siedział przybysz, rad że kawałka chleba dostał, ale to nie trwało długo. Wkrótce począł intrygować na innych sąsiednich księży, donosić o różnych nadużyciach, poduszczać przeciwko nim ich własnych parafian, jątrzyć pana pisarza — i tak zawzięła się tu wojna, która miała większe niż się spodziewać było można następstwa. Nie ulegało już wątpliwości, iż ów Zaranek należał do jednej z sekt jakie się wówczas rodziły łatwo i mnożyły wszędzie. Sprowadził on sobie zaraz koadjutora; a że im małej wiejskiej parafii nie starczyło, przyszło do tego, że namówiwszy ludzi, siłą a mocą kościół parafialny w Zalesiu zajęli, księdza z niego wyrzucili, obrazy i ołtarze wyrugowali i nowe swe nabożeństwo instalowali. Dowiedział się o tem pan pisarz zapóźno, a gdy na miejsce przybył, tak go obejść umiano, iż pod pozorem wolności sumienia, gwałt sumieniom zadać dozwolił i nowochrzczeńcom dał się przy parafii utrzymać. Nie pozostawało