Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

Przystąpił do Jóźka, który ręce złożywszy miął i palce łamał z zakłopotania, aż mu w sustawach trzaskały.
— Pisał wojewoda do pana Janusza, aby doma powracał, pisała matka, słano listy; co mu się stało, że się na rozkaz rodzicielski nie kwapi?
Jóźko ramionami dźwignął.
— Albo się to miłościwy pan przedemną będzie z tego spowiadał? rzekł powolnie. Prawda, że dla mnieby i brat rodzony lepszym nad niego być nie mógł, a no od wojewodzica do Jóźka daleko, aby mu serce swe i myśli odkrywał.
— A tyż to oczów i rozumu nie masz? — zapytał podstarości.
— Choćby też, zawołał raźno chłopak, a no i oczy mylą i rozum zwodzi.
— Jakże ci się zda, — mówił spokojnie stając przed nim stary — cóż go tu trzyma? nauka?
— Nauka też — rzekł chłopak prędko.
— Więc i cóż jeszcze?
Jóźko zmilczał.
— Mów śmiało, nie młokos z ciebie, dwadzieścia lat będziesz miał, boś się z panem Januszem jednego roku rodził; rozumiesz wszystko, a ja wszystko też już wiem.
Jóźko tylko westchnął i oczy sobie zakrył.