Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/219

Ta strona została uwierzytelniona.

doń, nadbiegł zdyszany od probostwa, gdzie się z Zarankiem w polemikę teologiczną bawił, dostarczając mu najświeższych do nawracania argumentów.
Dawni towarzysze powitali się uśmiechem. Dla Janusza przynosił z sobą Tilius miłe wspomnienie pobytu w Wittemberdze... Frydy i dni pogodnych spędzonych na rozmowach o Bogu, świecie i wielkich zagadnieniach, w których umysł ludzki gubić się lubi.
Przed nim jednak nie rad był się wojewodzic spowiadać z tego, co go w domu spotkało, i zbył go kilku ogólnemi słowy.
Część dnia tak zeszła na spoczynku. Nad wieczór pisarz prosił do siebie synowca; zamknęli się znowu w sypialni.
Biedny pan pisarz był wielce markotny, okazywał czułość dla Janusza, a znać było, że frasunek o siebie ją przewyższał.
— No, stało się com przewidywał — odezwał się wzdychając — przyznam ci się jednak, że tak bardzo rychło katastrofy się nie spodziewałem. Wojewoda zawsze grzeszył zbytnią surowością; tobiebym nic nie miał do zarzucenia, ale pocóż było wdawać się w te niemieckie amory!
Janusz się zarumienił, domyślając się już, kto tu o nich mówić musiał, ale zmilczał.
— Tego to i ja pochwalić nie mogę —