Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/251

Ta strona została uwierzytelniona.

się w nim trochę odzywało, nałajawszy zrazu, w końcu na wszystko przyzwalał, a Zaranek gospodarzył czynnie, zabiegliwie, i dawne sługi kościoła rozpędziwszy, z nowymi, przybłędami z całego świata, przerabiał wszystko tak, aby i pamięć dawnej postaci domu Bożego nie pozostała. U przyczółka stały dwa stare kamienne posągi świętych: Stanisława i Wojciecha, które naprzód, sznury na nie założywszy, obalono. Wyrzucono potem ołtarze, popalono obrazy świętych, zniszczono cechowe chorągwie, dlatego że na nich były pobożne wizerunki patronów, a kościół tak wyczyszczono, że miejscowi ludzie zajrzawszy doń, płakali.
Na probostwie w inny sposób sobie przybysz postąpił. Tu ubóstwo zawadzało nowemu życiu reformatorów, skromność dawnego urządzenia nie mogła im dogodzić. Ponieważ różni wysłańcy, nowych wiar apostołowie, zjeżdżali doń często, a na plebanii bywały Conciliabula liczne i goście a słuchacze zbierali się czasem tłumnie, Zaranek chciał występować szumno, na pisarzu wymógłszy, iż go zaopatrzył w sprzęt i przybory wykwintniejsze. Zabrano ze dworu co się pochwycić dało, pomimo protestacyi Borzykowskiego. Było więc teraz na probostwie dosyć pokaźno i dostatnio, bo czego brakło, dwór dostarczał.