Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/253

Ta strona została uwierzytelniona.

szli, wojując za nią, nawracać narody. Z jednej i drugiej strony walka rodziła szaty i fanatyzmy.
Świetne i piękne osobistości reformatorów szczerze szukających światła w prostocie ducha, z przekonaniem o potrzebie obalenia nadużyć ludzkich, z nieświadomością tego, że mogli prawa boskie obalić, w mniejszości wszędzie i u nas naówczas w niewielkiej liczbie się znajdowały; główny żołnierz tego zastępu nowatorów składał się z najdziwaczniejszego zbiorowiska: z niedokończonych studentów, z głów zawichrzonych myślami niejasnemi, ze zmęczonych karnością mnichów co zrzucili habit w krzaki, z zapaleńców upijających się własnemi słowy, marzycieli i awanturników czepiających się każdej wyprawy, w której się hałas i wrzawa obiecywała.
Zaranek należał właściwie do tego tłumu, który nie wiedział dokąd idzie, byle szyby tłuc, choćby guzem dorobić się chleba i sławy, a dawne plamy pokryć suknią nową i winy własne zrzucić na barki cudze. Nikt nad niego gorliwiej na pozór się nie krzątał, głośniej nie krzyczał, chociaż nie zawsze wiedział, dlaczego i niespełna, o co chodziło. Żądał on wogóle wszystkiego, co było niedozwolone; żony, o którą się już był postarał, chcąc dać drugim dobry przykład; uwolnienia od postów,