Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/254

Ta strona została uwierzytelniona.

od świąt, od starych patronów, a najbardziej od wszelkiego zwierzchnictwa i posłuszeństwa. Nie był całkowicie pewnym, jakiego chwyci się dogmatu i konfesyi, ale rad był wybrać taką, któraby mu jak najszersze dawała swobody.
Tilius przybyły z Wittembergi, ścisły wyznawca konfesyi Lutra, choć nie zbywało mu na nowinkach, wydawał się śmielszemu daleko Zarankowi bardzo zacofanym. Słuchał on go z ciekawością, zapożyczał od niego niektórych argumentów; ale znajdował, że gdy się już raz zabrało do tłuczenia i łamania, należało, korzystając ze zręczności, walić do ostatniego obłamka.
Parafianie nowi zaczynali już nań nawet patrzeć koso, tak sobie wiele pozwalał; ale Zaranek, wielki partyzant swobody dla siebie, im po staroświecku groził ekskomuniką i stosem, a zakrzyczeć i sfukać najlepiej umiał. Właściwie liczba jego owieczek nader była szczupła, a nietylko że się nie pomnażała, zdawała się owszem ubywać, co Zaranek przypisywał intrygom duchowieństwa i ślepocie ludu.
Nabrawszy apetytu po zdobyciu kościoła i plebanii, wołał teraz o propagandę i na wzór Radziwiłłowskiej chciał w Zalesiu drukarnię zakładać. Sięgnął do kieszeni pana