Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/324

Ta strona została uwierzytelniona.

W czasie urywanej rozmowy parę razy przez pół otwarte drzwi ukazała się główka niecierpliwej i ciekawej Frydy; może to wpłynęło na powstrzymanie starego od wynurzeń i powrót do córki przyśpieszyło.
Janusz siadł, by módz patrzeć na nią i słuchać szczebiotania o podróży i Krakowie. Zapomniał nawet, że nań tam mógł stryj oczekiwać, i że mu się będzie musiał tłumaczyć. Hennichen widocznie zatrzymać go pragnął i znowu do swej obojętnej wesołości powrócił. Gdy zmierzchło, zapalono światło i podano wieczerzę, która Wittembergę przypomniała. W czasie przygotowań do niej, Janusz miał zręczność na chwilę prawie sam zostać z Frydą. Obejrzawszy się dokoła, dziewczę prędko dobyło na sznurku zawieszony sygnet wojewodzica, i pokazawszy mu go, schowało szybko pod suknię Janusz też zręcznie rozpiął żupan, ażeby pierścieniem, który go nie opuszczał, błysnąć przed jej oczyma.
Było to przypomnieniem przysiąg wzajemnych.
Nieproszona Fryda siadła potem i zanuciła cicho pieśń o słowiku, tę ostatnią, którą się pożegnali.
Janusz był poruszony i na chwilę o wszystkich swych zapomniał niedolach: o tem co przecierpiał i co miał do zwalczenia. Zdawało