Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/349

Ta strona została uwierzytelniona.

dobrych, a nikt mu nie mógł krzywdy wyrzucić. W refektarzu u XX. Franciszkanów zastawiono chleb żałobny dla duchowieństwa, gdzie podstarości milczący gospodarzył. Tu ani pisarz, ani syn się nie pokazali.
Janusz, który przez te dni nie miał serca na krok odstąpić stryja, posłał tylko oznajmić o swej żałobie Hennichenowi.

XIX.

Gdy się to działo, w kamienicy Wilmsa stary złotnik, po widzeniu się nocnem z Januszem, do białego dnia przesiedział nie zmrużywszy oka. Nad ranem poszedł zapukać do gospodarza; sprowadził go na dół do swej izdebki i po raz pierwszy opowiedział mu szczerze i otwarcie historyę córki i Janusza. Wiedział on wszystko, nawet to co było przed nim najtroskliwiej ukrywane, nie dając nic znać po sobie.
Skończywszy opowiadanie, poszedł swemu dawnemu uczniowi ścisnąć ręce i z przejęciem, głosem drżącym spytał go:
— Co ty na to? mów mi otwarcie. Ojcem jestem, szczęścia dziecka pragnę, wielem dlań poświęcić gotów.
Wilms, który bardzo długo już w Polsce mieszkał i znał ją doskonale, zmilczał. Widać było po nim, że szukał odpowiedzi, któraby