Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

nie zapomina... a pięknej Frydy któżby mógł zapomnieć? Ja tobym więcej daleko lękać się miał prawo, jeżeli zabawię dłużej...
— Kobieta pamięta — cicho rzekło dziewczę — bo ona ma jedno w myśli. A jakże się nie trwożyć? Sądzicież, że ja nie znam co nas dzieli, że nie wiem, jak daleko z Polski do Niemiec i od syna wojewody do córki złotnika...? Słuchałam, uczyłam się, dowiadywałam o was. Tam inny świat, obyczaj, ludzie. Tutaj zaciera się wam rysów wiele, tu zapominacie niepodobieństwa, lecz gdy powrócicie tam!
Spuściła głowę na piersi.
— Lecz po co wracać tam macie?? A! nie! nie — poprawiła się sama — ja kocham ojca... i wy, wy także ojca i matkę macie... nie chcę was czynić nieposłusznym, ni ściągać na głowę waszą przekleństwa. Wróćcie tam... ale ztamtąd wracajcie do mnie... ja czekać was będę... cierpliwie!
— A ja niecierpliwie wyrwę się, by tu przybyć...
Mówił i znać wspomnienie domu padło mu kamieniem na piersi, a kłamać nie chciał i zaręczyć nie mógł za przyszłość.
Sam on czuł, iż to o czem marzyli, było prawie niepodobieństwem...
Duma pańskiego domu choćby uszlachconego bogacza odepchnąć musiała ze wzgardą.