Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

Kończył te wyrazy, gdy do pierwszych drzwi gwałtownie pukać zaczęto. Znać pierwszych uderzeń nie słyszeli, zajęci rozmową, więc Józiak rzucił się ku wejściu i zawołał, że wejść wolno; a wtem otwarły się drzwi i ów towarzysz ryży z małą główką, który odprowadzał wojewodzica pod dom, ukazał się w progu, prowadząc za sobą człowieka, który na kursora wyglądał.
Jakoż nim był w istocie.
— Cóż was sprowadza o tej porze? — zapytał podchodząc niespokojnie wojewodzic, widząc że kursor z za sukni zawiniętego coś w płachtę dobywa.
— Przywiodłem wam onego kursora, który nie wiedział kędy szukać waszego mieszkania a ma do was pilne pisma. Dziś rano spotkali go na drodze do Halli jacyś podróżni, a jechał właśnie z listy książęcymi od Kurfirsta do naszych panów. Byli to znać z waszej ziemi podróżni, bo rozpytawszy w gospodzie, co zacz był i dokąd jechał, a obaczywszy pasy pod pieczęciami i świadectwa że człek był stateczny, zapłacili mu, aby wam papiery te oddał, których sami tu przynieść nie mogli.
Kursor w czasie tego opowiadania głową mu potakiwał i rozwinąwszy płachtę dobył z niej plik związany sznurkiem jedwabnym i przypieczętowany czerwonym woskiem.