Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/90

Ta strona została uwierzytelniona.

Janusza, którego był ojciec, acz nie bardzo sam temu rad, z narady brata swojego, za granicę wysłał, dla nauki i poznania ludzi. Lat trzy w młodzieńcu dwudziestoletnim wielką czyni różnicę. Janusz na pierwszy rzut oka do natłoczonej izby wpadłszy, siedzącego na ławie i zabawiającego się przy misie kasztelana poznał; stary Jeremi zaś nie skoro, wpatrzywszy się w niego, zakrzyknął z podziwienia.
— Jak Bóg miły! Janusz! Co waszmość tu robisz!
— Na rozkazanie ojcowskie z za granic wracam, — odezwał się młodzieniec całując w ramię kasztelana.
— A gdzież go to szukać zamyślasz? — zapytał kasztelan.
— Sądziłem, że go może w stolicy zastanę.
— Zdaje mi się, że go tam niema, a nawet upewnić was mogę, że w Rochowie siedzi. Tak ci jest! — powtórzył kasztelan spoglądając na pięknego chłopca. — Szkoda, żeś się obróciwszy drogą na Kraków, przypóźnił może, bo tam cię niespokojnie czekają.
Kasztelan spojrzał tylko, i jakby dopowiedzieć nie chciał co zaczął, zamilkł nagle.
— Nie wiem spełna, czy cię tam już wprzódy ojciec wyzywał do powrotu — dodał po namyśle, ale się stary niecierpliwi pono