Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

rzy, miała niezmierny ów wdzięk, który pociąga nawet w niepięknych osobach, cóż dopiéro gdy się połączy ze szlachetnemi rysy, niemal klasycznych kształtów... Julia ubierała się z wielką prostotą i skromnością, ale ze smakiem nieporównanym, z dystynkcyą uderzającą. — Wyglądała w najprostszéj sukience na wielką panią...
Gawiedź domowa, dla któréj była uprzejmą i grzeczną, znajdowała ją mimo to — arystokratką i nie śmiała się z nią spoufalać, gdy z ciocią Małuską szewcowa Noińska, żona stolarza Aramowicza były w takiéj komitywie, że do niéj chodząc po lekarstwa i na gawędki siadywały godzinami.
Wszystkie te jejmoście zwały ją — wysoko adukowaną panną — i przepowiadały jéj bardzo świetne losy... Szczególnie Noińska, unosząca się nad grą na fortepianie panny Julii, była pewną, że puńdzie za obywatela, za urzędnika lub nawet może za jakiego jenerała... — Wszystko to było możliwém...
Chociaż jeneralska ranga naówczas, stawiąc na pozór wysoko tych, co nią zaszczyceni byli, otwierając wrota do dalszéj krescytywy, wcale nie dawała niezależności...
Było to bowiem za tego pamiętnego panowania, za téj osobliwéj dyktatury wielkiego księcia Konstantego, która w dziwny sposób godziła się jakoś z konstytucyą błogosławionéj pamięci cesarza Aleksandra.
Książę Konstanty, Nowosilców i cały Belweder były to korrektywa niedopuszczające, aby Królestwo wzięło ową konstytucyą na seryo. Na papierze stało prawo, w którém jakby na pośmiewisko zapisano: neminem captivabimus nisi iure victum, a co dzień niemal napełniały się kozy najrozmaitszego nazwiska: Dominikanie, Karmelici, Marcinkanki, pałac brühlowski, piwnice w Belwederze, mieszkanie Aksamitowskiego, ratusz, gdzie rządził Lubowidzki, stary zuchthaus, koszary artyleryi, ludźmi chwytanemi pod najmniejszym pozorem jakiéjś winy a raczéj cienia myśli lub usposobienia występnego.