Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

złamać musi i nauczyć rozumu i t. p., a nareszcie odprawił nie tylko nie dawszy żadnéj nadziei, ale ojcu nagroziwszy... że jego to duch odbił się zapewne w dziecku.
Major Rucki wysłuchał cierpliwie krzykliwéj i pryskającéj mowy, a właśnie, gdy książę, jak zwykle, widząc go niezmięszanym i niezlęknionym, miał zmięknąć i stać się grzecznym, — Rucki, nie mówiąc ani słowa więcéj, skłonił się po wojskowemu i ustąpił.
Z synem uwięzionym mimo wstawiania się osób wpływowych widzieć mu się nawet w przytomności jenerała — nie dozwolono. Stary, uczyniwszy ze swéj strony, co mógł, pozostał w mieście.
Policyi książę polecił mieć go na oku i niemal co dzień dowiadywał się, czy nie wyjeżdża. Niepokoiło go to siedzenie. Rucki jednak, choć go przestrzegano, został w mieście.
Sprawa pana Kaliksta pogorszoną była tém, że egzaltując się coraz mocniéj więzieniem, samotnością — cierpieniem, odpowiadał zuchwale prawie i drwiąco od czasu, jak Szymek Łysy, dostawszy nawet plagi, wydać go nie chciał.... Zaciął się łobuz, wstyd mu było — i gotów był iść już do taczek.
Z drugiéj strony kartka i papiery obwiniały Kaliksta, a że właśnie o tym czasie spisku szukano i miano jego poczucie, że ujęto Szwejcera a za innymi w ślad chodzono — Ruckiego nie myślano wcale wypuścić dopóty, dopókiby go więzienie długie i znękanie do zeznań nie skłoniło.... Co dzień téż prawie cele klasztoru się zapełniały... nowi aresztowani przybywali, ale to bynajmniéj nie zmniejszało ruchu, nie osłabiało działania, nie onieśmielało sprzysiężonych.
Policya była tak nadzwyczajnie czynną, jak nigdy, a tak bezsilną, jak zawsze; krzątała się, łapała niewinnych lub mniéj znaczących, czuła woń spisku a nie umiała nań trafić. Trafiwszy nawet na nić, widziała ją wnet zrywającą się w ręku. Duch, który miał słabnąć od grozy, rósł coraz silniéj... ująć go było niepodobieństwem. Był jak te duchy dantejskie, co chcą się