Jenerałowie Potocki, Rautenstrauch, Rożniecki zasiadają w sądzie, możnaby trafić do jednego z nich...
— U Rautenstraucha byłem — i nic nie wskórałem! westchnął major.
Przybyły, jakby już wyczerpał, co miał do powiedzenia, zakręcił się, chciał pożegnać i wychodzić, gdy major mu zastąpił drogę.
— Ale cóż mi radzisz, mój dobrodzieju... co mi radzisz?
Nieznajomy zakłopotany był widocznie — ruszył z lekka ramionami.
— Bądź co bądź — wybąknął — nie odjeżdżaj pan — jeżeli się co dowiem, znajdę środek... przyjdę i przyniosę panu wiadomość.
Major chciał tego dobrego człowieka zatrzymać, ugościć, wreszcie się więcéj o nim dowiedzieć, ale niespokojny jegomość, którym był nie kto inny jak Brenner, jakby niezmiernie się spiesząc — oglądając ciągle niespokojny, wyślisnął się co żywo z pokoju....
Długo chodził stary Rucki, medytował nad tém i myślał, jakby mógł tego nieznanego przyjaciela swojego syna złapać znowu.... Tak mu czas zszedł do dnia następnego, gdy z południa, właśnie w chwili, gdy się wybierał wyjść na obiad, w przedpokoju usłyszał dziwne glosy. Przywieziony ze wsi sługa Bartek zdawał się śmiać i płakać razem, witając się z kimś nadzwyczaj czule. Major otworzył drzwi i ujrzał nieznanego sobie żołnierza w mundurze czwartego pułku, który zwano Czwartakami....
Bartkowi śmiały się lice.... Na widok majora żołnierz wyprostowawszy się z wesołą miną stanął jak przed starszym i z pociesznym wyrazem począł mu się meldować.
— Z pułku czwartego liniowego piechoty melduje się jaśnie wielmożnemu majorowi... żołnierz Maciek Wicher na posyłki....
— Co u licha? krzyknął major uradowany — to ty — Maciek... co cię odemnie wzięli w rekruty?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.