— cudemby było, ażeby się nie spotkali, nie poznali i nie ocenili wzajemnie.
Pierwsza pani Małuska obudziła w spokojnéj pannie Julii ciekawość poznania sąsiada — bez żadnéj złéj myśli opowiadając jéj, co się dowiadywała o nim od kucharki i Agatki. Obie one nadzwyczaj się pięknym młodzieńcem zajmowały. Wiedziały, że książki nosił, że po nocach czytywał, że czasem, gdy panna Julia grywała, okno otwierał, choć było zimno, aby się lepiéj módz przysłuchiwać, że był bardzo grzeczny i uczynny. Ciocia go raz spotkała na wschodach, które dosyć były ciasne, ustąpił jéj z drogi i ukłonił się bardzo ładnie.
Brenner, który nigdy prawie w domu nie bywał, nigdy się z sąsiadem nie spotykał, nigdy nie wspominał o nim, gdy raz przypadkiem ciocia coś napomknęła o panu Kalikscie, okazując ciekawość dowiedzenia się, co to był za jeden — zadziwił ją i córkę bardzo dokładnemi wiadomościami o sąsiedzie. Domyślać się godziło, że jako troskliwy i przewidujący ojciec musiał się postarać o to, aby na wszelki wypadek wiedzieć, z kim ma do czynienia.
Brenner, jak zawsze, sucho, protokularnie opowiedział, kto był ojciec pana Ruckiego, gdzie mieszkał, ile wieś jego była warta, w jakiéj randze wyszedł z wojska, że był osobiście znany jenerałowi Krasińskiemu, że dwóch miał synów i czém się oni zajmowali.
Panna Julia wysłuchała téż tego sprawozdania, ale zupełnie obojętnie.
— Pomimo że to dosyć goła, dokończył Brenner, ale téż i dumna szlachta. Ojciec choć dał jednego syna do wojska w. księciu, ale książę go nie lubi. Ma, słyszę, muchy w nosie.
Brenner wyrażał się w ten sposób o wszystkich ludziach mniéj spokojnego charakteru, do których nie miał sympatyi. Sam był człowiek okrutnie spokojny i regularny. W kółku rodzinném nawet unikał wszystkiego, coby na chwilę ten spokój prawidłowy naruszyć mogło.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.