Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

Któż wie? mogła się nie mylić. Niedaleko na placyku stał powóz i konie jakby jeneralskie.





Gdy się za Brennerem drzwi zamknęły a kucharka pobiegła dać znać pannie Julii o dyspozycyi ojca, poszła natychmiast do pokoju, w którym zostawiona lampka paliła się na biurku.
Brenner nie miał czasu ani papierów sprzątnąć (o czém pewnie zapomniał w pospiechu) ani ich uporządkować. Zdala postrzegła panna Julia porozrzucane notatki, jakby z pugilaresu wyjęte, i arkusz papieru, którego połowa była zapisana. Zrazu nie chciała ani okiem rzucić nawet na papiery, lecz biorąc lampę, oko jéj prawie mimowolnie padło na nagłówek już zapisanego arkusza i stanęła jak wryta....
Lice jéj okryła bladość śmiertelna, oczy stanęły kołem, oddech się w piersi zatrzymał... wejrzenie nie mogło się oderwać od papieru... Na nim — stał rozpoczęty raport tajnego policyjnego ajenta do jenerała Zandra... Z przerażeniem nie do opisania Julia nie dobrze nawet rozumiejąc, co to było, domyśliła się wszystkiego, czytając imiona osób przytomnych na schadzce w Literackiéj kawie. Między innemi stało tam imię pana Kaliksta Ruckiego.
Julia czytała... stała długo... zaczęła drzeć cała... lampkę upuściła z rąk i padła zemdlona na podłogę...
Szczęściem brzęk spadającéj lampy usłyszała Agatka zbierająca herbatę i wbiegła, a zobaczywszy panią jakby nieżywą na ziemi, lampę rozbitą i płonącą na podłodze, krzykiem swym cały dom poruszyła.
Małuska i kucharka wbiegły... Nie mogły one pojąć, co się stało. Płacząc chwyciły omdlałą, która powoli przyszła do zmysłów i zaniesiono ją na łóżko. — Zgaszono lampę, oczyszczono i zamknięto pokój radzcy..