Ale stan Julii, która płakała i okazywała niemal obłąkanie jakieś, tak strwożył ciotkę, że natychmiast po najbliższego doktora posłano na Nowy Świat. Był nim znajomy pani Maluskiéj młody jeszcze człowiek, który nawet — okazywał wielkie panną Julią zajęcie...
Nim doktor Borzęcki nadszedł, ratowano, uspokajano, jak umiały kobiety, ale o samym wypadku panna Julia nic powiedzieć nie umiała... Płakała i była jakby w rozpaczy, czego ciotka sobie na żaden sposób wytłumaczyć nie mogła... Po oczekiwaniu, które się długiém wydawało, nadszedł pospiesznie Borzęcki... Ciotka wybiegła do niego do przedpokoju i w krótkich słowach opowiedziała mu niezrozumiały wypadek.... Milcząc młody doktor wszedł do pokoju... Przybrawszy wesołą na pozór twarz zbliżył się do choréj, ale ta zdawała się go nie poznawać...
Na zapytanie pierwsze nie odpowiadała nic i po długich dopiéro naglących prośbach Borzęckiego wyjąknęła, że sama nie wie, co się z nią stało, — osłabła, zemdlała — upadła.
Doktor naturalnie o symptomy poprzedzające tę kryzys rozpytywał długo, ważył, patrzał, myślał, i nie mogąc odkryć nic oprócz tego, że to była jakaś niewieścia przypadłość nerwowa, nakazał spoczynek, środki uśmierzające, sen itp. W razie zaś, gdyby alarmujące symptomata wróciły, prosił, aby mu znać dano.
W czasie całéj narady prawie nie mówiąc nic, — z osłupiałemi oczyma siedziała biedna Julia — słowa z niéj dobyć było trudno. Najmniejszy szelest tylko przerażał ją tak, iż największą cichość musiano nakazać w domu.
W jednéj chwili cała kamienica już wiedziała o wypadku. Kucharka i Agatka musiały o nim opowiadać, ludność wszelka zebrała się około nich słuchać. — Obie opowiadały, każda inaczéj.
W kamienicy uczyniło to wrażenie przerażające.
Wersye kucharki i Agatki chociaż godzące się z sobą w głównych faktach różniły się wielce szczegółami.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.