Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchajno — szepnął na ucho Ruckiemu — to darmo... ty się w téj pannie kochasz...
Kalikst się oburzył.
— Ale cóż to ja, sądzisz, nowicyusz jestem czy student... Z głosu twojego, gdyś się o nią pytał, mógłem się tego domyślić...
Rozśmiał się Borzęcki i chciał odchodzić, a potém zwróciwszy się do Ruckiego, dodał:
— Ojciec osobliwy człowiek! przywiązany tak do dziecka, a cały dzień dziś go, do téj pory w domu nie ma. Juściż gdyby nie wiem jakie miał obowiązki, uwolnionoby go od nich na zażądanie z tak ważnego powodu... Nie rozumiem... Nie pojmuję.
Julia po odejściu doktora, mimo całego wysiłku woli, nie mogąc się ojca doczekać — spokoju na sobie wyrobić nie potrafiła — przyszły łzy i gorączka się zwiększyła...
W nocy dopiéro, gdy stan jéj się znacznie pogorszył — nadbiegł Brenner... W kilku słowach wytłumaczył się przed nią. Na dowód obiecywał jéj pokazać, co napisze... Julia, choć zawsze płacząc jeszcze, uspokoiła się. Zrozumiała to, że ojciec musiał tam być, aby jego miejsca nie zajął kto inny... Ten rodzaj pociechy jednak nie starczył córce, która chciała go wyrwać ze szpon, co go trzymały. Zaklinała o to... padała na kolana, prosząc, aby się starał... Brenner wzdychał, przyrzekał, ale wiedział lepiéj niż ona, jak trudném, jak prawie niepodobném było usunąć się, raz zaprzedawszy duszę... Ci, co się takimi ludźmi posługiwali, nie mogli ścierpieć, aby z tajemnicami, któreby zabrali z sobą — na bok się usunęli.
Brenner jednakże przyrzekał najuroczyściéj, że do tego dążyć będzie...
Scena, która się przed kilku dniami odbyła w gabinecie pana radzcy, jak widzimy, miała wpływ wielki na przyszłość. Julia przez jakiś czas była skazaną na siedzenie w domu... Przyjaciółek, któreby ją odwiedzać mogły, miała mało, muzyki zakazał doktor jako