Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

Matusowa, Agatka.... Ze strychu dobywał się wisus Józiek.
Wszyscy jak oszaleli wpadli na Dygasa, który stał niewzruszony jak opoka.... Noińska miała go pierwsza zagadnąć, gdy, przerywając jéj ledwie rozpoczęty wyraz, pan Lasanty kluczami brzęknął.
— Jest przykazanie, rzekł, żeby o tém gadaniny żadnéj nie było... a kto paplać ino będzie — pójdzie tam!! Wskazał dramatycznym ruchem na miasto i, nie wdając się w żadne dalsze wyłuszczania sprawy, pełen godności i powagi, cofnął się do swojego mieszkania....
Cała owa hałaśliwa ludność kamieniczki oniemiała — spoglądali po sobie; Noińska, która była patryotką, ruszyła ramionami w sposób tak rewolucyjny, że Aramowicz się zląkł, żonę nazad do mieszkania wepchnął, na czeladź mrugnął i natychmiast się cofnął...
Noińska pozostała w bramie, silnie poruszona... Tradycye poczciwego Kilińskiego były w warsztacie pana majstra żywemi dotąd. — Tu jeśli nie konspirowano, przynajmniéj wszyscy do ostatniego chłopca Moskalom pokazywali figi w kieszeni a ręką się zakrywając — języki...
Wytrwałość Noińskiéj miała i ten cel, że się spodziewała, bądź co bądź, iż kucharka do niéj zejdzie, a ta z pierwszego piętra mogła mieć dokładniejsze wiadomości, niż oni z dołu, o tém, co się działo na górce... Dygasa pytać, choćby z pomocą środków pobudzających, jakim mógł być kieliszek okowity — było próżnem. — Dygas, jako zwierzchnia władza w kamienicy, czuł się niemal urzędnikiem i nie mógł zdradzić tajemnic stanu... Po długiém a próżném oczekiwaniu Noińska, kołując, przesunęła się do Dygasa... i popróbowała go spowiadać, ale się ofuknął.
— Abo co? abo co? jeszczeby téż... nie wiem... nic... odczepcie się odemnie... Ne widaju, ne znaju.
Tych wyrazów nauczyło go obcowanie z Rosyanami.
Noińska wychodząc tyle tylko, że trzasnęła drzwia-