J. M. pan Krukowski wręczył mi pisanie WM. pana dobrodzieja, z którego wyczytałem, iż wolą jego było, abym coprędzéj do Rogowa powracał, tak jako téż z woli opiekuna, a dobrodzieja ową rezydencyę opuściłem. Boli mi serce nie pomału, iż dobrotliwego rozkazu Łowczego, opiekuna a dobrodzieja z synowskiego serca, posłuszeństwem spełnić nie mogę.
Wieleby się o przyczynach rzec dało, najstateczniejszą jest wszakże ta, którą z ust samego Łowczego w chwili odjazdu mojego słyszałem, w żywéj ją zatrzymując pamięci, iż człek się sam swojego życia i przyszłości dorabiać ma w pocie czoła, jak Pan Bóg przykazał. Téj maksymie będąc posłusznym, skoro Rogów opuściłem na wyraźne rozkazanie pana Łowczego, a osobliwszego dobrodzieja mojego, jąłem się szukać chleba i myślę, że jużem go pochwycił.
Trafiła się w Lubelskiém dzierżawa niczego i z dobrymi ludźmi do czynienia, nie mieszkając wziąłem ją od tego św. Jana i osiedziałem się oto tu w Maczkach, a dziś nie pozostaje mi, jeno prosić na tę nową imprezę o błogosławieństwo ojco-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przygody pana Marka Hińczy.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.
„Mnie wielce miłościwy panie Łowczy,
a najosobliwszy dobrodzieju!