wskie, którego spodziewając się po trwałych dobroci jego dla mnie dowodach, mam honor pisać się intimo corde, z najgłębszém poszanowaniem i wdzięcznością wiekuistą.
dobrodzieja mojego i t. d.“
Nie widać było ani słychać Kruka, gdy Łowczemu list ten przyniesiono. Zrazu mało oswojony z pisaniem wychowańca, z którym korespondować nie potrzebował, zawsze go mając pod ręką, nie poznał nawet przez okulary pan Mikołaj Hińcza od kogoby list mógł być; rozpieczętował niecierpliwie i oczyma pobiegł do podpisu, a znalazłszy Marka, z wielką uwagą całą epistołę wyszlifowaną ceremonialnie odczytał raz i drugi, jeszcze do siebie przyjść nie mogąc z podziwienia.
Oczywistą było rzeczą, że chłopca napowrót dostać będzie niepodobieństwem, ale zdało się zarazem, iż pani Kocowéj i jéj zabiegów tam przesiedlenia się uniknie, co zawsze pocieszało. List więc złożywszy przy sobie na stole, jął dumać Łowczy długo, coby mu począć wypadało: pisać, czy nie i jak? Przyszło mu nawet na myśl, że kończący się miesiąc czerwiec, był cale miłym do podróży, i że niemiec fizyk, wielce mu ruch, a przejażdżkę doradzał.