Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przygody pana Marka Hińczy.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

stocie; ale pan Mikołaj miał osobiste fantazye i tym jako człowiek nieżonaty, niezależny dogadzał w pełni: potrosze więc szło obyczajem, a nieco tą fantazyą dziedzica.
W Czeremczycach, jak najstarsze świadczyły akta, istniały tak zwane Horodyszcze. Na Horodyszczu opasaném wałami, był odwieczny téż dwór, kawał muru potężnego, do niego dobudowany gmach przestronny z dachem olbrzymim. W środku dziedzińca nie przypierająca do niczego, okruszona z góry wznosiła się wieżyca okrągła, zwana w okolicy Stolbem. Można sobie wyobrazić, co tam o niéj powieści chodziło: najpowszechniéj utrzymywano, że ją dyabli zbudowali przez jednę noc, na zaklęcie czarnoksiężnika. Inni rozpowiadali, że z ziemi wyrosła sama, a była budowa ciekawa z polnego kamienia, twarda i gruba... beze drzwi u dołu: wejść do niéj nie było można inaczéj jak po drabinie, a wlazłszy, nie było co tam robić, bo puściuteńko stała we środku. Gdzieniegdzie tylko zostały ślady przysklepień i belek, a na dnie miała studnię niezgłębioną. Służyła teraz wróblom i jaskółkom, czasem na schowanie sprzętów niepotrzebnych, najwięcéj zaś jako materyał do powieści ludowych. Byli tacy, którzy zaręczali, że z boku ocembrowanéj kamieniem studni, wnijście