przebaczenia prosząc, iż na termin stawiać się nie będę, już, już świtającego szczęścia jutrzenkę, sam propria manu zagasiwszy.
„Ale ów afekt i konsyderacyę, którą mnie bliższe poznanie osoby tak dystyngowanéj przejęło, poniosę ad sepulcrum i z niemi się pisząc, mam honor mianować się, padając do stóp Starościnéj dobrodziejki
— Daj asindziéj, podpiszę — dodał Łowczy, ocierając pot z czoła po dyktowaniu. — Jak ci się zda list, Krusiu! prawda, wystylizowałem? hę?
— List wystylizowałem jakby z kancelaryi podkanclerzego — zaśmiał się Kruk — ale że się nie podoba, to ręczę.
Łowczy podpisał go żywo i odetchnął lżéj.
Z pomocą nożyc przyniesionych z folwarku, udało się Krukowi, niezupełnie krzywą zbudować kopertę: znalazł się i lak.
Łowczy zdjął sygnet z krwawnikiem z palca dla przypieczętowania. Propria manu téż adres z tytułami położył... zdjął potém i szmaragd, zawinął go skrzętnie, składając obok listu; naostatek Krukowi obie ręce położywszy na ramionach, szepnął, aby on sam nazajutrz podjął się trudnego poselstwa. Kruk nie był od tego. Ułożono więc,