Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.
IX.

Przybycie starościnéj z Hanną — poruszyło całą młodzież i wszystkie rodziny, których latorośle mogły miéć jakąkolwiek nadzieję zbliżenia się do pana Aleksandra Junoszy i jego córki. Ile nowych surducików i fraków pozamawiano u krawców, wyliczyć trudno; jak starannie badano gdzieby te panie spotkać i widzieć można, jak się wcisnąć do ich domu — domyśli się każdy, co wystąpienia na świat nowy — młodéj, pięknéj i bogatéj dziedziczki był kiedy przytomnym.
Starsi liczyli na wpływy, młodsi przeglądali się w zwierciadłach, muskali wąsy i wzdychali. Szczególniéj powabne — trzeba to wyznać ze smutkiem, były miliony panny Hanny — o nie się téż najstaranniéj dowiadywano. W tym wieku niezmiernie praktycznym związek małżeński jest przedewszystkiem — dobrym interesem, rachuje się dochody — reszta dodatkowo i podrzędnie przychodzi. Zalety panny, jéj piękność, wykształcenie, charakter nie jeden raczéj za przeszkody i ciężary uważał niż na ponętę. W kołach poważnych ojców, matek, dziad-