go mijając śmiać się począł, nie przyprowadził do opamiętania...
Śmiech ten dopiero go wytrzeźwił. Cała scena owa przyszła mu na pamięć, spojrzał na pierścionek... począł się i cieszyć i trwożyć. Co powie starościna gdy się dowie? jak jéj to powiedzieć? Co pomyśli Hanna? Jak to przyjmie świat? Całe brzemię najrozmaitszych trudności i zawikłań, które sobie swą popędliwą miłością zgotował, stanęło teraz przed nim z groźbami i strasznemi widziadły.
Pan Aleksander sam niewiedział jak do tego przyjść mogło, co zaszło, jak się ośmielił oświadczyć?...
— No — prawdę rzekłszy — powiedział sobie w duchu, powoli już wracając do domu — dawno bo się to przygotowywało. Musiał wulkan zebrany w mych piersiach wybuchnąć? Co to ludzie powiedzą! co ludzie powiedzą! Niech sobie mówią co chcą... Wszystko mi jedno... trochę szczęścia jeszcze mi się należało. A ona! ona tak piękna! tak urocza...
Znalazł się w progu domu i marzenie zostało przerwane.